Opowiem Wam dzisiaj o mojej historii z dziecięcymi ubrankami…
Najstarsza córka miała dwa ogromne worki ubranek odziedziczonych po córkach mojej siostry. Te ubrania przeszły kilkoro dzieci zanim do mnie trafiły. Było tam wszystko od skarpetek, przez rajstopki, body, rampersy, pajace, czapeczki i wszelkie kokardki. Podejmowałam wówczas próby z wielorazówkami, ale jak już kiedyś wspominałam pieluszki były źle dobrane rozmiarem i chłonnością, więc każda wielopielucha na pupie była równoznaczna z przebieraniem całego dziecka . Wróciłam do jednorazówek po kilku miesiącach męki
. Kiedy pojawiła się druga córka używaliśmy rzecz jasna tych samych ubranek. Odrzuciłam wtedy wszelkie sukienki dla leżącego bobasa, bo nie miałam już czasu stroić maluszka i cykać fotek dla babci. Widząc jak dużo odpadów produkujemy przy dwójce dzieci w jednorazówkach zaczęłam szukać informacji na temat pieluch wielorazowych. Przy wsparciu doświadczonej wielo-mamy szybko przeszliśmy na wielo i w dzień i w nocy. Wówczas zaczęłam weryfikować szafę obu dziewczynek.

Przestały sprawdzać się pajace, śpioszki i rampersy, bo wielo jednak wymusza częstsze zmiany pieluchy, a w takich ubrankach więcej czasu potrzeba, aby dobrać się do pieluszki. Co jakiś czas miałam też mokre krawędzie bodziaków w kroku. Nie było to jakoś bardzo frustrujące, a przynajmniej nie do tego stopnia, abym miała z nich zrezygnować. Starsza córka nosiła normalne ubranka, a młodsza pełzająca najczęściej ubrana była w body i rajstopki (zima).
Potem dowiedziałam się, że będę mieć synka. Pozbyłam się kilku worków zgromadzonych dziewczęcych ubranek. Fajne, porządne ubrania oddałam za darmo. Nikt ich nie chciał kupić nawet za małe pieniądze. Nikt nie chciał nawet całej paczki ubrań, w której były naprawdę perełki jeśli chodzi o marki ubrań dziecięcych. Zakup dziecięcych ciuszków w kolorach chłopięcych przyprawiał mnie o ból głowy. Oczyma wyobraźni znowu widziałam stosy nie do ogarnięcia. Wówczas dowiedziałam się o ubraniach wełnianych i kupiłam dosłownie kilka sztuk body merino, kilka sztuk spodenek , skarpetki i tyle. To był strzał w dziesiątkę! Szafę Józka dla wieku 0-6 miesięcy skomponowałam z samej wełny. Wszystko było z drugiej ręki. Body 100% merino za 10-20 zł. Spodenki za tyle samo. Dokładnie już nie pamiętam, ale myślę, że wydałam na te wszystkie ubranka nie więcej niż 200 zł. Niektóre ubrania były nowe z metkami, ale zakupione z drugiej ręki. Józek urodził się pod koniec kwietnia, więc całe wakacje przeleżał w cienkich wełnianych body na ramiączkach. Bluzeczki, które mu zakupiłam nosił równo od 0 do 6 mż. Ultrarozciągliwe merynosy rosły razem z nim. Wieczorem ciuszki szybko przepierałam w misce, wieszałam na suszarce wolnostojącej, a rano były już suche.
Kiedy dowiedziałam się, że spodziewamy się czwartego dziecka znowu zakupiłam ubranka z drugiej ręki. Tym razem trochę mnie poniosło i kupowałam wszystko co mi wpadło w oko. Gdy Tola się urodziła sprzedałam jakieś 90 procent tych zgromadzonych ubrań i za te pieniądze kupiłam body Manymonths.
Tola jako noworodek i małe niemowlę miała taki sam zestaw ubranek. Bluzeczki, spodenki, trochę ciuchów Manymonths, które starczały na dobych parę miesięcy, 3 pary wełnianych skarpetek firmy MP Denmark (2 szt kupiłam używane, 1 szt zakupiłam w sklepie), oraz wiązane bucików merino firmy Hvid, o które często pytacie. Jakież to wybawienie dla mnie przy 6cioosobowej rodzinie nie musieć składać miliona tych mikro ubranek, bodziaczków, śpiochów, rampersów!

Jakież to wybawienie nie musieć prasować! Wybawieniem jest też to, że wełny nie trzeba tak często prać, a po praniu zazwyczaj szybko schnie (no może oprócz longów Manymonths, bo te schną wieki , ale jesienią i zimą można je położyć na ciepłym kaloryferze).
Kolejnym aspektem, który skłonił mnie do korzystania z wełny jest to, że taki dzidziuś leży, niewiele się rusza, wychładza się z łatwością. Wełna ma właściwości termoregulacyjne, co oznacza, że grzeje ciało, gdy jest chłodno i chłodzi, gdy jest gorąco. Oddycha razem ze skórą! Nie stosowałam również żadnych balsamów ani olejków po kąpieli. Jedyne co nawilżało skórę Józia i Tolki to lanolina, która wnika w wełnę podczas kuracji lanolinowej. Zakładałam na dziecko taki oddychający „zabalsamowany” ciuch. No jak to brzmi? Sama bym się tak chciała nosić

Dodam jeszcze, że wełna merino jest szalenie delikatna i rzadko kogo drapie (zdarzają się tacy wrażliwcy, więc nie napiszę, że nie drapie wcale, ale to są naprawdę wyjątki). To nie ta sama wełna jaką znamy z góralskich skarpet. I wreszcie ostatnia rzecz, która przemawia za wełną to fakt, że da się ją sprzedać z niewielką stratą. Chętnych na niemowlęce ubranka z wełny nie brakuje ani na bazarkach na FB, ani na olx, Vinted czy Allegro. Wełna, jeśli jest zadbana to sprzedaje się od ręki. Dla mnie jest to ważne, bo ubrania po moich dzieciach nie stają się po prostu „śmieciem”, którego muszę komuś wciskać byleby go ode mnie zabrano. Odzyskuję pieniądze, aby zakupić większe ciuszki.
Dla piątego kwietniowego dziecka zgromadziłam:
- 4 sztuki body Manymonths z krótkim rękawem i odpinaną „częścią pupkową”
- 2 bluzeczki z długim rękawem firmy Celavi
- 3 sztuki spodenek wełnianych różnych firm
- 2x longi Manymonths
- 1 gatki Manymonths, 1 gatki Philip Cynamon
- 2 sztuki body Manymonths z długim rękawem i odpinaną „częścią pupkową”
- 3 sztuki skarpetek MP Denmark
- 1x buciki merino Hvid
- 1 czapeczka wełniana
- 1 grubszy sweterek firmy NameIt
Więcej ciuchów nie planuję kupować. Stawiam na bluzeczki i body, w których odepnę „dół”. Mam zamiar używać tego do około 5-6 miesiąca życia dziecka tak jak u dwójki poprzednich maluchów.
Zakup wełnianych ubrań to w moim odczuciu inwestycja, z której zawsze wracają do nas pieniądze.
Wełniane ubranka z drugiej ręki kupuję na Olx i Allegro, ale także m.in. tutaj:
Wełna, mydło i powidło, czyli bazarek dla mam szyjących z recyklingu
Scandi Vibes – Bazarek ubrań wełnianych i skandynawskich
ManyMonths – ubranka z wełny merino
Nie powiem Wam jednoznacznie jaki rodzaj ubranek sprawdza się przy pieluszkach wielorazowych, bo każda mama lubi coś innego. Powiem Wam tylko, że wełna się opłaca. Obojętnie czy zakupicie wełniane sukienki, body, longi, bluzeczki czy pajacyki. To tyle dziś ode mnie, a jakie są Wasze doświadczenia z ubraniami dziecięcymi? Jaki rodzaj ubrań sprawdził Wam się przy pieluszkach wielorazowych? A może tak jak ja jesteście już miłośnikami wełny? Dajcie znać w komentarzach!
A co z rozszerzaniem diety (BLW) i zabrudzonymi ubrankami z wełny? U nas po każdym posiłku była zmiana ubranka i po każdym piciu wody.
Zabrudzone piorę 🙂 Tu nie ma żadnej magii 🙂
Ja tez miłośniczka wełny, ale ze to inwestycja , to bym nie powiedziała – bo nie zarabiasz na tym, a jedynie minimalnie tracisz 😉 chyba ze kupujesz taniej a po zużyciu sprzedasz drozej, to inna kwestia.
Bardzo często sprzedaję za taką samą cenę jak cena zakupu. Mowa tu o używanych wełnianych ubraniach. Z żadnymi innymi ubraniami tak się nie uda tylko z wełna 🙂